Świat emocji- płakać czy nie płakać?

kropla

Słowo „emocja” pochodzi z łaciny i oznacza „poruszenie ruch”. Życie to zbiór naszych wspomnień, osobistych, rodzinnych i uniwersalnych. Aby jednak nie było filmem, martwą fotografią, zapisaną kartką, potrzebny jest w nich ruch, który zapewniają emocje.
Bez emocji bez odczucia, nie mielibyśmy wspomnień, niemożliwe byłyby relacje między ludźmi, „motyle” w brzuchu na pierwszej randce, pierwszy pocałunek przy wschodzie słońca, wspominany niekiedy do późnej starości, radość z narodzin dziecka, kupno nowego samochodu, wymarzonego domu, ani też nie mielibyśmy planów na przyszłość, marzeń, bo jakiekolwiek działanie z naszej strony nie przynosiłoby zadowolenia, ekscytacji, zachwytu… Życie straciłoby swoje barwy, bo nie potrafilibyśmy się nim cieszyć, umieć je dostrzec. Strach byłby obcym stanem, jak lęk przed wysokością czy zagrożenie życia, może nawet nie byłoby ewolucji, nie istniałoby życie…
Żal, smutek, zawiedzenie, rozczarowanie… to emocje, które w większości przypadków wywołują w nas niezliczone pokłady łez. I kiedy jest nam źle, to chce nam się zwyczajnie płakać, żalić nad sobą, swoim losem, czy losem bliskiej nam osoby, statusem społecznym, utraconą miłością, śmiercią kogoś bliskiego, czy zwolnieniem z pracy… I jest to zupełnie naturalne i nie powinno podlegać dyskusji, a jednak nie jest. Powodem całego zamieszania jest nasz wewnętrzny krytyk, który skutecznie uniemożliwia nam, uczciwe wyrażanie siebie.
„Nie trzeba płakać, musisz być silny, emocje należy ukrywać„ te i inne komunikaty, głupie, a wręcz zbrodnicze, płyną z naszego wnętrza, które w rezultacie zabijają tysiące istot ludzkich i kaleczą dzieci na resztę ich życia.
A przecież nie ma w tym nic złego, że czujemy potrzebę wypłakać się w samotności albo wtulać się w ramiona wiernego przyjaciela, to nasze uczucie straty, przegranej, porażki, rozstania… to nic innego, jak stan zawieszenia, konsternacji, chwilowa niemoc, a przecież wyrażająca taki stan uroniona łza również należy do człowieka, i taka emocja mimo negacji , niekiedy wyśmiewana, odrzucona społeczną dezaprobatą, nie jest ani gorsza ani lepsza od innych odczuć po prostu istnieje, jak wszystkie inne.
Bez głębszego zastanowienia się tłumimy emocje własnych dzieci, nie dajemy im szansy na przeżycie po swojemu danego problemu nawet, kiedy chodzi o bójkę w piaskownicy.”Czego beczysz, co z ciebie za mięczak, ciszej, bo obudzisz pół osiedla…” Tłumimy, depczemy prawdziwe emocje, blokujemy, bo sami byliśmy blokowani… Płacz to oznaka porażki, słabości, a już okazać skruchę to przestępstwo. Bardzo często ofiarami takiego traktowania są mali chłopcy „Jesteś facetem, faceci nie plączą, masz być twardy, nieugięty, nie zachowuj się, jak baba” I tak tresujemy przyszłych mężczyzn, kultywujemy jakiś chory podział na damskie i męskie, zapominając o tym, że wszyscy jesteśmy żyjącymi istotami. Ci mali, jak i my dorośli wszyscy odczuwamy… Płaczący, to jakby trędowaty. „Nie płacz szkoda twoich łez, weź się w garść lub wszystko się jakoś ułoży tylko nie płacz”, jak mantrę słyszymy od swoich bliskich pocieszające nas cytaty. Wtedy ocieramy łzy i idziemy dalej, tylko gdzie? W stronę kłamstwa o samym sobie w stronę nienawiści…? Takie porady nie są korzystne dla naszego samopoczucia i choć nasi pocieszyciele mają dobre intencje, to najzwyczajniej w świecie one nam szkodzą.
Lepiej jest dać upust łzom, niech płyną tak długo, jak długo jest taka potrzeba, niż to, by udawać w nieskończoność twardziela. Wmawiać sobie i innym, że „nic się nie stało, że dajemy radę i wszystko jest w porządku”. Takie „niewypłakane” powoduje w ciele duże spustoszenie, a zarazem gromadzi negatywne pokłady energii, które mocno zakotwiczone znajdują ujście, pogarszając stan naszego zdrowia, bo gdzieś to „nagromadzone i niepotrzebne” naszemu organizmowi. Takie toksyczne złoża muszą się ulotnić, czy nam się to podoba czy nie.
Bywa i tak, że brak łez manifestuje swoje istnienie w innej formie mianowicie przeobraża się w złość, nienawiść chęć zemsty, wtedy zaczynamy oskarżać, szukać winowajców naszego bólu, szukamy sprawiedliwości, gdzie podświadomie marzy się nam już tylko zemsta i wtedy popadamy z jednej skrajności w drugą. To jak połknięcie zawartości małej buteleczki przed uprzednim przeczytaniem etykietki z informacją o znaczeniu zastosowania danego specyfiku, który w naszym przypadku nie jest lekarstwem a trucizną.

Płacz spowodowany głębokim żalem po stracie kogoś bliskiego, utracie mienia itp. Oczyszcza, uzdrawia, uwalnia, odblokowuje, jest przepływ, ruch w ciele… Jeżeli nie wolno nam płakać, to dlaczego zostaliśmy tak skonstruowani? Zapewne stwórca miał w tym jakiś cel, skoro wyposażył nas we łzy. Płacz niweluje stres, upuszcza napięcie zaś łzy szczęścia to: radość, zdrowie, lepsze samopoczucie.
I tak można spotkać ludzi zupełnie odciętych od własnych emocji, którzy niczego nie odczuwają są pozbawieni świadomości swoich uczuć. Mają je, ale o tym nie wiedzą, ponieważ kiedyś kontakt z nimi lub wyrażanie ich wiązało się z zagrożeniem,drwinami,słabością… co psychicznie obciąża i przeważnie te negatywne emocje brane są na pierwszym miejscu pod uwagę.
W wielu problemach, czy to zdrowotnych związanych z pracą zawodową, czy rodziną. Pracuje się z emocjami i bardzo często okazuje się, że aby rozwiązać dany problem potrzebny jest wstrząs pierwotny, i uzyskanie przyzwolenia na odczuwanie oraz wyrażanie własnych emocji, które w danym momencie życia nie miały szansy na pełne ich wyrażenie. W taki właśnie sposób wielu terapeutom udało się rozwiązać niezliczoną ilość problemów swoich pacjentów…

W emocjach tkwi życie wolność i szczęście, każdy z nas ma prawo do posiadania uczuć kontaktu z nimi, konfrontacji oraz wyrażania w postaci łez czy głośnego uśmiechu, symbolicznego uścisku… ale nie zawsze potrafimy z nich korzystać a powinno być na odwrót. Powinnyśmy je szanować, sprzyjać im zachęcać ludzi do wyrażania swoich odczuć tak profilaktycznie dla zdrowia fizycznego, psychicznego i zdrowych stosunków z innymi.
Nasze emocje trzymają nas przy życiu, a jednocześnie zabijają. Do nas należy dokonanie właściwego wyboru, jak i od nas zależny to, czy poczujemy słone łzy na policzkach, czy zapierający dech w piersi, kiedy napadnie nas atak śmiechu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *