Cel – jak go zrealizować? W głowach wielu z nas wraz z nadchodzącym Nowym Rokiem, pojawiają się nowe pomysły, wewnętrzne postanowienia, które mają nieść zmianę i poprawić jakość naszego życia. I kiedy opróżniona butelka po szampanie, godnie ląduję w pojemniku na szkło, podwijamy rękawy i pełni motywacji oraz optymizmu, przystępujmy do realizacji wytypowanych zamierzeń. Odważnie segregujemy znajomych i blokujemy wszelkie rozpraszacze w naszym smartfonie. Z większym zapałem zaglądamy do książek, wpisów, słuchamy podcastów na interesujący nas temat. W lodówce zamiast żółtego sera pojawia się zielona sałata, a mata do ćwiczeń już dzierży widoczne miejsce w naszym salonie. Rezerwujemy udział w szkoleniu i rozglądamy się za godnym naszej uwagi mentorem. Stare nawyki, według własnych wytycznych, każdego dnia staramy się zamieniać na nowe. Podejmujemy masę różnych działań ,a wszystko to po to, aby nie być gołosłownym wobec samego siebie i wreszcie doczekać się upragnionej zmiany, przy okazji udowadniając sobie i światu, że stać nas na więcej. Osłabiona motywacja I tak mija trochę czasu od daty 1go stycznia nowego roku, a my zauważamy, że nasza motywacja, siła woli do zmiany, czy to w formie fizycznej, mentalnej bądź duchowej, coraz bardziej słabnie. Pomimo wewnętrznego uczucia sprzeciwu, walczymy dalej. Już nie idzie nam tak łatwo i z takim entuzjazmem, jak dwa bądź trzy miesiące temu, kiedy z wielkim przytupem rozpoczęliśmy nasz projekt pod nazwą „zmiana”. Ale pomimo wzbierającego się w nas wewnętrznego oporu, nie rezygnujemy, choć obraz w naszej głowie coraz bardziej zdaje się rozmywać. Przybywa nam banalnych wymówek, zaś zacny cel przyklejony na lodówce w dziwny sposób oddala. Dlaczego tak się dzieje? Złożyliśmy sobie w zasadzie tylko obietnicę. Obietnicę bez gwarancji, którą umieściliśmy w przyszłości, a która może ale nie musi się ziścić. I oby nam się udało, asertywnie budować nowe połączenia neuronalne w głowie, bo w przeciwnym razie, czeka nas rozczarowanie samym sobą i bolesne doświadczanie niepowodzenia. Jak sobie poradzić aby nasz cel stał się nie tylko fata morganą na pustyni? Sama motywacja do zmiany, może być niewystarczającym bodźcem do stymulacji naszych pragnień, a włożony wysiłek może okazać się nieadekwatny do teraźniejszych potrzeb naszego ciała oraz psychiki. Dzieje się tak dlatego, gdyż pomijamy, a właściwie nie jesteśmy świadomi, działających w naszej podświadomości, dwóch przeciwstawnych sobie sił. Aktywna kontra pasywna część naszej osobowości Wyobraźmy sobie dwie osoby siedzące naprzeciw siebie przy stole. Jedna z postaci ma na sobie intensywnie czerwony kolor swetra. Reprezentuje ona aktywną, zmotywowaną część naszej osobowości. Po przeciwnej stronie drewnianego stołu, ale już w niebieskim swetrze, siedzi pasywna, zdemotywowana, strona naszej osobowości. Leniwa i oporna. Obie te postacie mają swoje utarte od lat schematy działania i obie uważają swoje wybory za słuszne.Zmotywowana wypomina zdemotywowanej pasywność, bierność, lenistwo, nieustanne wymówki i brak jakichkolwiek chęci do współpracy i działania.Zaś zdemotywowana zarzuca zmotywowanej. Wywoływanie nadaktywności bez prawa do odpoczynku. Rozsiewanie wokół poczucia winy za niewykonaną pracę. Rozczarowanie i wieczne pretensje. I tu narasta konflikt interesów obu skłóconych ze sobą osobowości Obie postacie aktywna i pasywna, toczą nieustannie słowną przepychankę, obwiniając siebie nawzajem, jednocześnie przypisując odpowiedzialność, przeciwnikowi sporu. Im dłużej trwa ich rozmowa tym bardziej zaostrza się ich wymiana spostrzeżeń, skarg i zażaleń, frustracji i gniewu. Wykładają na stół, coraz to słuszniejsze, według swojego punktu widzenia argumenty, predyspozycje, podpierając się doświadczeniem i zdobytymi do tej pory trofeami. Bądź obserwatorem i dobrym negocjatorem Jeśli świadomie bez oceniania i opowiadania się za którąś ze stron konfliktu, przyjrzysz się dialogowi, jaki ze sobą prowadzą te dwa odrębne systemy, to z dużym prawdopodobieństwem uznasz, że każda z nich ma rację i słuszne argumenty. Jeśli pozbędziemy się osobowości pasywnej, to aktywna część nieustannie zmotywowana, zacznie po jakimś czasie sama sobie szkodzić. Dlaczego? Bo rozpędzona do granic wytrzymałości bez żadnej formy relaksu, którą postrzega za zwyczajną stratę czasu, zacznie zamęczać swoim pędem siebie i wymuszać na swoim otoczeniu, dokładnie takie same działania. Kiedy postanowimy pozbyć się osobowości aktywnej, pozostawiając pasywną samą sobie, wtedy uzyskamy rezultat przeciwny. Kiedy osobowość pasywna przejmie całkowitą kontrolę, to otrzymamy człowieka, który wszystko odkłada na później, wiecznie odpoczywa, bez jakiejkolwiek motywacji do działania i sprawczości życiowej, czyli martwego za życia. Wniosek Pozostawienie samej sobie osobowości aktywnej, zmotywowanej wraz z jej nie świadomymi destrukcyjnymi działaniami, nie jest dla nas korzystne, jak i nie jest korzystne, oddanie władzy tylko osobowości pasywnej, zdemotywowanej. Jedynym możliwym rozwiązaniem będzie sprawienie aby obie strony dogadały się ze sobą. Stworzyły kontrakt, a potem sumiennie go przestrzegały. Co powinien zawierać taki kontrakt: Realny do osiągniecia cel do którego zmierzają obie strony. Prawdopodobieństwo otrzymania nagrody za wysiłek. Sprawiedliwe wynagrodzenie za własne starania. Akceptowana po obu stronach umowa współpracy. Te cztery powyższe podpunkty, zminimalizują, opór, bariery, wymówki i niezadowolenie oraz brak chęci do działania po stronie pasywnej, zaś aktywnej zmotywowanej, pozwolą na uświadomienie sobie, że planowany odpoczynek to nie strata czasu, ale regeneracja, która wycisza układ nerwowy, pozwala posegregować myśli i naładować akumulatory do efektywniejszej pracy. Jak to przełożyć na działanie? Zaopatrz się w zeszyt specjalnie do tego celu. Posłuży ci on za pamięć doskonałą. Zdaj sobie sprawę, że nikt poza tobą nie będzie tego czytał, cokolwiek w nim napiszesz. To pozwoli ci na swobodniejsze i śmielsze kroki w wypisywaniu swoich zamiarów. Możesz potraktować zeszyt, jako zabawę w którym zapisujesz swoje oczekiwania, cele, marzenia… to rozluźni system w twojej głowie jeszcze bardziej i pozwoli swobodniej poruszać się po obszarze nieświadomych: przekonań, wzorców, ograniczeń, blokad itp. Usiądź w miejscu gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał Podziel kartkę na dwie kolumny.Po lewej zapisz – moje cele. Kiedy już skończysz w kolumnie obok zapisz działania, jakie chcesz podjąć, czyli – moje działania. Po takim zadaniu, w które włożysz spory wysiłek, zamknij zeszyt, ale wróć do niego następnego dnia. Zacznij od kolumny – moje cele, a potem dopiero przejdź do kolejnej. Przeczytaj to, co zaplanowałeś. Teraz daj sobie czas, swojemu ciału i swojej podświadomości. Pobądź z tym celem ile tylko potrzebujesz, ale nie odkładaj nic na później. Robisz to ćwiczenie nie dla ogólnego trendu ale dla siebie, aby sprawdzić czy cel jest z tobą spójny. Czy dasz radę go zrealizować. Upewnisz się czy nie jest skonstruowany przez ego. Projekcją i oczekiwaniami twoich bliskich, kim według nich masz się stać lub jakie umiejętności masz zdobyć. Sprawdzisz czy pomysł jest narzucony przez środowisko, czy zwyczajnie pochodzi z twoje wnętrza. W trakcie analizy podpunktów, a to jest najważniejszym zadaniem w tym ćwiczeniu. Wsłuchaj się w potrzeby ciała, ono nigdy nie kłamie. Poczuj je. Czy na samą myśl o twoim pomyśle czujesz w nim napięcie, a może lekko się pocisz, może coś nagle zabolało? Może przewracasz oczami, marszczysz czoło albo zaciskasz szczękę…? Czasem możesz nic nie poczuć to też będzie w porządku. Jednocześnie zwróć uwagę, jakie emocje wywołują w tobie twoje zapisane punkty. Spektrum emocji może być różny w zależności od tego, co masz w zeszycie. Analiza niektórych z podpunktów może być łatwa i w miarę możliwa do zrealizowania. Inne z nich mogą nie do końca rezonować z twoimi przekonaniami, doświadczeniem, wiedzą, specjalizacją. Mogą nieść opór, lęk niezadowolenie, przerażenie i zwyczajnie zniechęcać do działania. Zapisz je wszystkie. Teraz weź każdą emocję pod lupę. Po kolei, punkt po punkcie aby odpowiednia emocja, wrażanie, przypisać konkretnemu kontekstowi. Przy każdej z nich, zadaj sobie pytanie. Dlaczego pojawiła się we mnie ta emocja i jaką wiadomość niesie dla mnie?. Zapisz pierwsze skojarzania, myśli, obrazy, które przyjdą ci do głowy. Na tym etapie nie oceniaj ich ale pisz dalej. Nawet, wtedy, kiedy wydadzą ci się niedorzeczne i pozbawione jakiegokolwiek logicznego sensu. Czysty przekaz ze źródła twojej wewnętrznej wiedzy Pierwotne myśli, zazwyczaj niosą głęboką ukrytą prawdę. Jeśli zawahamy się aby zapisać je w czystej postaci, takie, jakie przyszły i zaczniemy nad nimi rozmyślać, negować, zmieniać ich treść, modernizować, to już na samym początku poniesiemy porażkę.Cenne informacje ulecą bezpowrotnie i być może długo trzeba będzie na nie czekać, aby znowu dotarły do naszej świadomości. Ego tylko czyha na takie okazje, chętnie je zniekształci i podda w wątpliwość. Może zobaczysz jakiś obraz w swojej głowie z przeszłości, to też go zanotuj. Może twoje usta sformułują znany ci od dawna cytat, przekonanie, nawet, jak powiesz to do siebie żartem bądź w formie ignorancji, sarkazmu, to też zanotuj. Taka lista pozwoli ci zastanowić się pod jaką postacią skrywa się opór, blokada… a gdzie jej zwyczajnie niema. Dzięki temu ujrzysz drogę kompromisu i ustalisz racjonalne działania, czyli spiszesz kontrakt pomiędzy osobowością aktywną a pasywną. Świadoma zmiana działań Może się zdarzyć i tak, że w trakcie ćwiczenia odkryjesz coś co, wymaga zatrzymania się w dotarciu do celu i podejmiesz odpowiednie działania, które umożliwią ci przepracować dany aspekt, opór, fobię. Niskie poczucie własnej wartości. Strach przed opinią innych. Niewystarczające kwalifikacje. Błędnie rozpoznaną motywację. Lęk przed stratą, przed nieznanym, przed komunikacją międzyludzką. Konfrontację z własnym cieniem itp. Podążaj za taką wskazówką, bo jest ona cenna, nawet gdy wyda ci się mało istotna i w ogóle ma się nijak do twoich zaplanowanych działań związanych z celem. Szerszy wzgląd w nasze ograniczenia, otwiera kolejne drzwi możliwości Niedobór pewnych cech, nawyków itp. W pewnym stopniu może spowolnić nasze działania. Tak samo i nadmiar tego, co w nas i co pozornie wydaje się cechą dodatnią bądź umiejętnością sprzyjającą naszemu rozwojowi, w rzeczywistości może hamować nasz rozwój, dysharmonizować i sabotować nasze działania np. Chęć pomocy niesienia innym, tak nas absorbuje, że zapominamy o sobie, a potem bojkotujemy się myślami, w stylu „znowu zbrakło mi czasu na…”. Niema nic złego w pomaganiu innym ludziom, sama bardzo chętnie to robię, co sprawia mi ogromną przyjemność, ale już z większą dozą uważności i troską o siebie o moje wewnętrzne wartości, potrzeby oraz obowiązki. Kiedy odwrócę się w stronę przeszłości, to potrafię zauważyć, że zajęło mi to wiele nie miesięcy, a lat, aby to sobie uświadomić i ograniczyć, swoją nad uczynność wobec innych, jeśli wyraźnie nie zostanę o to poproszona, co wcale nie oznacza, że pozostaję niewzruszona na krzywdę innych. W końcu sama wybrałam drogę, której misją jest niesienie wsparcia drugiej osobie. Wniosek Można by wywnioskować z powyższego przykładu, że owa dodatnia cecha zbawiania innych od ich kłopotów i zmartwień niby zacna i bardzo cenna, była dla mnie trochę sabotującym mnie samą programem. Jej nadaktywność, bojkotowała moją energetyczna równowagę i zabierała siły oraz odwracała uwagę ode mnie samej, moich potrzeb, planów czy celów do których zmierzałam. Tak więc, jeśli coś cię niepokoi wywołuje w tobie uczucie wątpliwości, coraz częściej przykuwa wewnętrzną uwagę – zwolnij, a nawet się zatrzymaj. Zlokalizuj problem i napraw tę część, która nieświadomie pracuje w twojej podświadomości na twoją niekorzyść. Analogiczne patrząc To tak, jak kierowanie autem. Jedziesz sobie spokojnie do celu, droga jest przejrzysta, a asfalt równo położony. Nagle czujesz, że auto zaczyna zwalniać, a ty zaczynać tracić kontrolę nad płynnością jazdy. Zatrzymujesz się na poboczu i widzisz, że w oponie niema powietrza. Nie lekceważysz tego faktu, nie wracasz za kierownice i ruszasz dalej, jak gdyby problem nie istniał, aby desperacko dotrzeć do celu, bo wiesz, że nie jest to możliwe i daleko tak nie zajedziesz. Więc naprawiasz usterkę, jeśli potrafisz , jeśli nie, zwyczajnie prosisz o pomoc. Kiedy koło dopasowuje się do pozostałej trójki z satysfakcją wyruszasz w dalszą podróż do celu. Tak samo jest z nami. Nie ignorujmy tego, co w nas szwankuje, bo to często jest jedna mała usterka, przez którą możemy długo stać na autostradzie, dopóki nie uświadomimy sobie problemu i nie znajdziemy rozwiązania. Konfrontacja Dlatego bardzo mocno zachęcam, do tego aby, jak najczęściej słuchać swojego wewnętrznego głosu, nawet, jak niesie nam niepewność, strach, przerażenie, żal smutek, rozczarowanie, czy jakąkolwiek trudną emocję. Konfrontacja z tym, co w nas ukryte, wyparte, nieprzeżyte do końca, nie zaakceptowane…, jest bardzo dużym krokiem do transformacji i pociąga za sobą strumień, spontanicznych, korzystnych zdarzeń, bez eksploatowania swojej energii na walkę z nieuświadomionym wewnętrznym cieniem. Ważne jest to, aby skrupulatnie i precyzyjnie przyjrzeć się naszym możliwościom zewnętrznym, jak i tym wewnętrznym, gdyż jedno nie wyklucza drugiego tak, jak osobowość aktywna nie może wykluczyć osobowości pasywnej, ani pasywna nie może istnieć bez aktywnej. Spychanie którejś z nich na drugi plan, wiąże się z narobieniem sobie samemu nie lada problemów. Stary czy nowy cel Jeśli twój cel jest nowy, jak świeża bułeczka w piekarni o poranku, to kontynuuj powyżej opisanie ćwiczenie. Jeśli twój cel jest starym celem, który pomimo włożonej pracy i zaangażowania nie przyniósł do tej pory satysfakcjonujących dla ciebie rezultatów, to zacznij od zadania sobie bardzo ważnego pytania. Dlaczego do tej pory nie udało mi się zrealizować mojego celu? Wszystkie wnioski, spostrzeżenia zapisz w zeszycie. Na pewno znajdziesz w swych odpowiedziach konkretne wskazówki co pozwoli ci na stworzenie planu w nowej jego wersji. A kiedy już to zrobisz. Zmodernizujesz go na tyle na ile wymaga korekt. Przyjrzyj się mu uczciwie w formie zaproponowanych przeze mnie ćwiczeń. Wizualizacja, dodatkowe ćwiczenie uzupełniające formę pisemną Aby proces zmiany mógł zaistnieć również na głębszym poziomie, dołącz do formy pisemnej, wizualizację. Nie taką w której będziesz sobie wyobrażać swój cel, jako osiągnięty i pławić się w sukcesie, jak w wannie pełnej piany. Ale taki w którym będziesz, jedynie obserwatorem i dobrym słuchaczem. Wizualizacja którą ci proponuje, to wyobrażenie sobie dwóch postaci w czerwonym i niebieskim swetrze. Symbole dwóch przeciwieństw, siedzących, bądź stojących naprzeciw siebie. Możesz nadać im imiona i na swoje potrzeby, przebrać. Tak je sobie zwizualizuj, aby rezonowały z tobą, twoimi przekonaniami i stylem twojej pracy. Bądź, jak widz w kinie Dobry obserwator to taki, który w skupieniu koncentruje się na obranym obiekcie i wszystkim tym, co dzieje się wokół tego obiektu. To jest twoje zadanie. Skoncentruj uwagę na dwóch postaciach, które reprezentują swoje przeciwieństwa. Podsuń im swój cel do rozważenia. I obserwuj ich stosunek do celu, do siebie nawzajem. Informacje zwrotne mogą się pojawić u ciebie w dowolnej formie. Możesz uzyskiwać odpowiedzi za pomocą intuicji, sczytując mowę ich ciała, bądź mimikę twarzy. Może z tyłu głowy usłyszysz szept, albo twoje fizyczne ciało zacznie się spinać, denerwować, bądź rozluźniać, a ty uświadomisz sobie, że masz banana na twarzy. Może poczujesz jakieś zapachy, które podeślą odpowiednie skojarzenie a za nim odpowiedz. To, jak wykonasz swoja pracę, zależy od ciebie i od twoich indywidualnych predyspozycji. Bądź kreatywny i prowadź do porozumienia obu stron. Ćwicz systematycznie Na początku możesz poczuć wewnętrzny opór, jeśli nigdy nie praktykowałeś takiej metody, jaką jest wizualizacja. Jeśli twój opór mimo wielu prób nie ustąpi, zwyczajnie odpuść. Pozostań tylko przy swoich notatkach. Dzięki nim też uruchomisz proces zmiany, poznawania siebie, co pociągnie za sobą łańcuchowy szereg zdarzeń. Przy zadaniu pisemnym ciało i podświadomość też mogą stawiać opór w przeróżnej formie, czasem takiej, która cię zwyczajnie rozbawi. Pamiętam swoje początki lata temu, jak przewróciłam szklankę z wodą prosto na klawiaturę laptopa, na chwilę przed umówioną medytacją. Tak bardzo nie chciałam medytować. Podświadomość stawiała opór i nie chciała dać się poprowadzić. A ego zwyczajnie, przestraszyło się zmian, więc mój energiczny ruch dłoni, załatwił mi medytację z opóźnieniem czasowym, gdyż suszenie laptopa na dany moment było priorytetem. Pracuj ze sobą i dla siebie z pełnym oddaniem Na pewno zauważyłeś już, że sposób w jaki opisuje ćwiczenia, wizualizację nie jest perfekcyjnie dokładny, prowadzący cię krok po kroku. Zrobiłam to celowo. Nie dlatego, żeby skomplikować ci życie, ale dlatego aby twoja inicjacja do zmiany mogła samodzielnie i z lekkim dystansem, po swojemu, wszystko rozrysować, nazwać, a nawet udzielić informacji zwrotnej. W sieci można znaleźć mnóstwo, tabeli, porad, metod, jak sobie pomóc dążąc do celu. Wiec kolejny schematyczny przepis na osiągnięcie satysfakcji wydaje się stratą czasu twojego i mojego. Wszystkie zasoby, jakie potrzebujemy na dany moment naszego życia są w nas, tylko czasami powątpiewamy w naszą twórczą kreatywność… Powodzenia.