Litania Kosmicznej Kobiety Jestem kosmiczną kobietą. Przepływa przeze mnie fala żeńskiej energii. Jestem źródłem nieskończonej kobiecej miłości, która daje początek obfitości całemu uniwersum. Jestem niebiańską delikatnością i mocą mojej intuicji. Jestem receptywnością, jestem otwarciem, jestem życiem. Z całego serca i z całej duszy mojej, zapraszam do mojego życia pozytywną zmianę. Zgadzam się na porażki, które mnie czegoś nauczą. Otwieram się na sukces, który doda mi skrzydeł. Otwieram się na informacje najwyższej jakości, by moje błędy przestały istnieć, a droga do celu była świetlista i gładka. Postanawiam „skoczyć”, i korzystać z życia, bawić się nim na karuzeli doznań. Postanawiam wyrzucić smutki za okno, spuścić w toalecie zmartwienia, pożegnać się ze strachem i niepewnym świtem. Postanawiam kupić bilet w jedna stronę i tylko do przyszłości. Postanawiam zakopać bolesną przeszłość głęboko pod ziemią tak, aby nie mąciła w mojej rzeczywistości nigdy więcej. Obiecuję sprawiać sobie przyjemności, bez zatracenia się w fali egoizmu. Obiecuje wytrwać w zamiarach, mimo przeciwnościom losu. Obiecuję uśmiechać się do słońca, nawet gdy ocieram łzy. Obiecuję doceniać wartości, być wdzięczna za to, co już mam. Obiecuje brać odpowiedzialność za wszystko, co robię. Obiecuję nie oddawać władzy innym nad sobą. Zobowiązuję się, nie ulegać manipulacji ani też wibracjom niezgody. W huraganie życia pozostanę świadoma własnych decyzji. Nie pozwolę więcej ranić swych uczuć, sabotować dojrzewających myśli. Nie ucieknę, kiedy ktoś próbuje stłumić moje wartości, ale stanę mu na przeciw. Nie ucieknę, kiedy dom stanie w płomieniach ani wtedy, kiedy wiatr zdmuchnie cały dorobek życia. Nie ucieknę w środku nocy, kiedy miłość mnie upokorzy. Jestem kobietą, jestem prawdziwa, taka jaka jestem. Zatapiam się w otchłani kobiecości, by czerpać to, co kobiece. I tak, jak Afrodyta bogini piękności, wyłaniam się z oceanu moich zwątpień, leków i słabości. Jestem kreatorem mojego życia i niosę je w swoich delikatnych dłoniach, więc mam prawo do procesu kreacji, samej siebie. Życie jest grą, którą sama wymyślam i mogę zmienić zasady, kiedy tylko chcę. Spełniam marzenia, realizuję plany, odkrywam pasje. Pozwalam mojej intuicji aby mnie prowadziła. Bywa i tak, że bawię się w autodestrukcję, nie będąc do końca świadoma, że robię sobie krzywdę, więc wybaczam to sobie. Przepraszam siebie, że nie dbałam o to, jak sama się czuję, ale o to, jak postrzegają mnie inni. Przepraszam siebie za brak koncentracji, równowagi emocjonalnej. Najważniejsze jest to, że po prostu jestem, czuje, widzę, słyszę, i nie jest mi obojętne to, jak chcę wykorzystać moje istnienie na ziemi. Prawdziwa Ja potrafi kochać i nienawidzić. Prawdziwa Ja umie płakać, nosić żal głęboko ukryty. Prawdziwa Ja nie zawaha się.. Prawdziwa Ja nie cofnie swojej decyzji. Prawdziwa Ja jest stanowcza i odpowiedzialna. Prawdziwa Ja przyjmuje swoje niepowodzenia i przyznaje się do porażki. Prawdziwa Ja potrafi się wściekać, jak i zachować stoicki spokój. Prawdziwa Ja potrafi wybaczać, bezgranicznie zaufać. Prawdziwa Ja ma prawo być zakochana do utraty zmysłów. Prawdziwa Ja ma prawo wyboru, prawo do głębokiego oddechu takiego, kiedy czuje, że żyje i realizuje się prawdziwie. Jestem jaka Jestem, inna nie będę! I co prawdziwa Ja zrobiłaby właśnie w tym momencie?…