Kiedy mężczyzna odchodzi – jak przeżyć rozstanie? Patrzysz w okno, wokół ciebie panuje półmrok i cisza, słychać tylko krople deszczu uderzające o parapet. Twoje myśli, jak huśtawka raz spójne i skondensowane raz absurdalne, rozbiegane. Przez mgliste podstawy wysuwasz kolejne wnioski, analizujesz i zastanawiasz się dlaczego odszedł ? Przecież nic na to nie wskazywało?! Tysiące pytań w głowie i jak na złość brak jasnej konkretnej odpowiedzi i jeszcze ta myśl, że od jakiegoś czasu twój mąż, partner czy chłopak wdał się w romans, którego rezultat dziś znasz. Najgorsze jest to, że czujesz się oszukana, wykorzystana, rozczarowana, zawiedziona, pozostawiona bez zaufania do ludzi do życia. Wali się twój świat, a to boli. Kończy się jakiś etap w twoim życiu i trzeba się z tym pogodzić nie stawiać oporu, uświadomić sobie nawet ze łzami w oczach, że nastał koniec, bo im większy opór tym okres „żałoby” przeciąga się w czasie. Tak, żałobę nosimy wtedy, kiedy ktoś z bliskich odchodzi na zawsze, umiera fizycznie, ale żałobę nosimy również wtedy, kiedy ktoś nas zostawia z takich czy innych powodów czasami z dnia na dzień. Jest to żałoba emocjonalna, która może ale nie musi przetransformować się w dolegliwości fizyczne, jeśli tylko pozwolimy, jak i pomożemy nagromadzonym toksycznym emocjom, opuścić nasz umysł i ciało. Nie można nikogo zatrzymywać na siłę, wydać polecenie, „zostań ze mną, bo tego chcę” nie pytając jego o zdanie. Urządzać szantaż emocjonalny, brać na litość- nic to nie da!!! A nawet pogorszy sytuację, spowoduje, że to my poczujemy się jeszcze gorzej, kiedy nasze gierki emocjonalne okażą się błędną percepcją, nieskuteczne lub bardzo krótkotrwałe. Nie można komuś rozkazać, by nas kochał, zmuszać do uczuć, których nie ma w sobie. To tak, jakby zarządzać czyimś oddechem, a przecież dobrze wiemy, że nie posiadamy takiej władzy. Każdy człowiek ma prawo wyboru i nikt tak naprawdę do nikogo nie należy! Nie jest naszą własnością mimo że podpisujemy mnóstwo odpowiednich dokumentów, które nas rzekomo łączą lub żyjemy bez nich. To co nas łączy to nasza własna nieprzymuszona wola. Skoro jest inaczej to znak, że z nami jest coś nie tak?! Jeżeli godzimy się na to, by ktoś za nas układał nam życie, manipulował naszymi uczuciami, rozporządzał naszym czasem…i stawiał pod „ścianą” bez możliwości wyboru. Nie wiem, czy dla siebie oczekujesz takiej miłości? Kupionej, wymuszonej, przepełnionej kłamstwem, oszustwem. Chcesz żyć z uczuciem, że ktoś zostaje przy tobie tylko dlatego, że jesteś słaba psychicznie, bezradna finansowo oraz istnieje ryzyko, że zrobisz sobie fizyczną krzywdę? I twój facet będzie miał cię na sumieniu, bo na pewno nie z troski o ciebie. Twój partner już dawno podjął decyzję o rozstaniu skoro dziś jest, jak jest pomiędzy wami-ja na pewno nie godziłabym się na taki układ! To będzie tylko przekładanie w czasie czegoś, co i tak się wydarzy w niedalekiej przyszłości. Jak sobie poradzić po rozstaniu -czyli z okresem żałoby? Stało się!!! A obecna sytuacja jest beznadziejna!!! Skoro tak uważasz to zapewne tak jest, dlaczego? Bo tak się czujesz i tak to widzisz, koniec i kropka, więc pozwól teraz sobie na rehabilitację! Nie ulega wątpliwości, że szwankuje u ciebie brak wiary we własne siły i twoja moc istnienia, wysoka samoocena spadła poniżej normy, a twoja wartość wizualna, jako kobiety stopniowo zanika, brak iskierki miłości do siebie, brak szacunku, zasad, zaufania, brak perspektyw na przyszłość, które to siedzą tylko w twojej głowie i są twoimi ograniczeniami, takie straszaki twojej przyszłości. Przede wszystkim pozwól sobie na ten okres, ten katastrofalny etap twojego życia. Masz wewnętrzną ochotę to płacz, w domu w tramwaju, parku, supermarkecie u sąsiadki… Łzy mają zbawienne działanie, oczyszczają, odblokowują nagromadzoną negatywną energię, niosą siłę mimo że przyjęła się teoria jakoby, płacz jest oznaką słabości, porażki, przegranej, a przecież życie to nie pole bitwy! Masz prawo! Miewać huśtawkę nastrojów, to normalne. Wściekaj się, wybuchaj gniewem, ale zasada jest taka „nie rań bliskich ci osób”, a już na pewno nie mieszaj w to dzieci, jeśli je masz! Gniew przychodzi bardzo szybko i bardzo szybko narasta, bo w nim jest ukryta bezsilność i strach. Głęboki depresyjny smutek, również potrafi szybko nas dopaść. Spróbuj, jeśli potrafisz i czujesz, że dasz radę, sama uporać się z tym problemem. Krzycz do poduszki, kop w ścianę tylko nie zrób sobie krzywdy! Skocz z bandżi, przemaluj sypialnię, wymień garderobę, wyrzuć wspólne zdjęcia, choć według mnie to nie ma sensu, ale jeżeli ma ci to pomóc, to tak zrób. Wykonuj czynności, które rozładują twoje napięcie, ale nie stworzą inny, być może większy problem. Możesz wygadać się zaufanej osobie, to też jest uzdrawiająca terapia, kiedy poprzez słowa wyrzucasz ból z ciała, robisz przestrzeń w głowie. Umów wizytę u psychologa, możesz zrobić to również online, jeżeli argumenty życzliwej ci osoby nie pomagają, może wykup warsztat online, poczytaj tematyczne książki…? Sposobów jest wiele, by znaleźć ukojenie i wiedzę, która niekiedy pozwala inaczej spojrzeć na zaistniały problem. Pamiętaj nie wolno ci bać się krytyki, ludzie lubią komentować, oceniać, doradzać czasami z odwrotnym skutkiem nie takim jakiego oczekujesz. Znajdą się i tacy, którzy będą się karmić twoją porażką i plotkować za twoimi plecami. Nie przejmuj się tym! To nie jest dla ciebie żadna porażka, a jedynie rozpoczyna się nowy rozdział twojego życia, gdzie właśnie nastał moment, by uporać się ze starym… Wszystko zależy od ciebie, jak wypełnisz jeszcze nie zapisane kartki osobistego pamiętnika. Jeśli smakuje ci alkohol to wyjdź z domu i zatop w nim smutki, może spotkaj się z naturą, wyjedz na kilka dni nad morze, w góry do pobliskiej wsi albo miasta, a może skorzystaj z last minut. Możesz również zamknąć się w czterech ścianach i nie odbierać telefonów, ale zanim tak zrobisz, uprzeć znajomych, rodzinę, że przez kilka dni nie będziesz dostępna, zaoszczędzisz sobie niespodziewanych wizyt i miliona pytań, w końcu zostawił cię facet, a nie cała rodzina…A może coś namaluj, napisz wiersz, list? Wyrażając swoje emocje, który zaadresujesz do swojego mężczyzny, ale nigdy go nie wyślesz. Zrób coś, co zawsze chciałaś zrobić, ale z jakiegoś powodu rosła w tobie blokada. Bardzo ważne jest to, choć na początku, kiedy wszystko jest takie świeże, a ty masz totalny mętlik w głowie, pogodzić się z losem i zaakceptować sytuację taką jaka ona jest. Nie bujaj w obłokach, nie doszukuj się prawdy ani tego, co zrobiłaś źle. Nie usprawiedliwiaj partnera bądź siebie, nie czekaj, że wróci, to tylko złudzenia porzuconej kobiety, niczego to nie zmieni, choć niektórzy mężczyźni wracają z podkulonym ogonem, bo niby „zrozumieli swój błąd” wtedy zrobisz co tylko zechcesz, ale wtedy spójrz prawdzie w oczy nie okłamuj się, bo nie będzie, jak dawniej, rozbite szkło nigdy nie skleja się idealnie. Zwyczajnie odpuść! To jest twoje zadanie, które ma w sobie ogromną moc! Bo „kiedy odpuszczasz to akceptujesz” Taka akceptacja wymaga czasu i w dużej mierze zależy od ciebie, od twojej pracy z emocjami, wyrażaniem siebie, jak radzisz sobie z problemem i na ile cię jeszcze przerasta? A jeśli już dojdziesz do mety, zwyciężysz! Wtedy życie zrobi resztę za ciebie z twoją świadomością bądź bez twojego udziału. Wtedy dopiero otworzysz się na nowe doświadczenia, nowe przeżycia, a może i nawet na nową miłość bardziej dojrzałą, stabilną, uczciwą, zostawiając przeszłość daleko z tyłu. Musisz zdecydować! Podjąć próbę konfrontacji ze swoimi słabościami, oporami, strachem tylko wtedy poczujesz, że znowu świat nabrał kolorów, jak i doznasz uczucia emocjonalnej wolności, co przełoży się na twoje zewnętrzne życie. Zazwyczaj cierpienia nie wywołuje sytuacja ale twoja interpretacja tej sytuacji. I najśmieszniejsze w tym jest, kiedy to dostrzegasz widzisz inny sposób, wtedy nie kłócisz się z tym co jest! Nie stajesz do walki…Często zdarza się tak, że dochodzimy do kresu naszych cierpień wtedy, kiedy zadaliśmy sobie tyle bólu, że już więcej nie damy rady udźwignąć, dopiero wtedy jest moment na przyjęcie nowego… Potrzebna jest nam przede wszystkim: decyzja, odwaga i determinacja w dążeniu do celu, czego wszystkim kobietom życzę.