Tu i teraz- mała refleksja

Tu i teraz- mała refleksja-min

Chaotycznym ruchem ręki naciskasz rozwścieczony budzik, otwierasz oczy. Wokół ciebie panuje półmrok, zza kotary powoli przebijają się pierwsze promienie słońca.Chowasz się znowu pod kołdrę, ale nie potrafisz już zasnąć. Twoja dłoń pełznie zupełnie bez twojego udziału w stronę notesu i przyciąga gruby zeszyt pełen notatek wprost przed twoje oczy. Nie potrafisz się oprzeć towarzyszącemu ci uczuciu i w końcu siadasz na łóżku. Końcówkami palców odchylasz zakładkę i już wiesz to, że jest środa, masz dwa spotkania biznesowe, wywiadówkę, wizytę u dentysty i ostatni termin, by zapłacić kredyt za samochód. Taki notatnik to przydatna rzecz, ale nie o notes w tym wszystkim chodzi.
Zegarek wskazuje 7,30 myślisz sobie „jestem spóźniony, znowu zaspałem, co za koszmar” W oczach jasnowidzenie a w uszach szmery, odbijające się o ściany twojego pokoju, jak piłeczka pingpongowa „nie można na ciebie liczyć, jesteś nieodpowiedzialny, efektywność spada, co mnie obchodzą twoje osobiste problemy…” Litania wydaje się nie mieć końca. Zsuwasz nogi na miękki dywanik w poszukiwaniu domowego obuwia. Nie dajesz sobie szansy na przywitanie dnia, na kilka odprężających ćwiczeń, medytację… Biegniesz do łazienki po drodze nerwowo rozkazując wszystkim napotkanym domownikom.
Kawa wylewa się na świeżą bluzkę, a ty wiesz, że to ta jedyna, ta ostatnia przeznaczona na dziś. Nerwowo zrzucasz ją z siebie po chwili, odbierasz telefon.
Ktoś po drugiej stronie słuchawki mówi ci jak masz żyć, co masz robić, co jest dla ciebie dobre a co złe, jak byś nie umiał myśleć samodzielnie tylko musiał przyjąć opinie innych za swoje, uwierzył w ich istnienie. Wsłuchujesz się w treść monologu, ale z kultury osobistej nie przerywasz swojemu rozmówcy. Ludzie boją się tego, co w środku, w tobie, dlatego lubią mówić. Ty też boisz się wydusić z siebie odpowiedz…
Nauczeni jesteśmy czerpać informacje z zewnątrz przestaliśmy słuchać siebie, swojego wnętrza, intuicji. Często wydaje się nam, że ktoś wie lepiej, umie lepiej, rozumie lepiej i bardziej niż my sami zna nasze potrzeby…
Umysł reaguje na wszystko, na tysiące chaotycznych myśli z których żadna nie określa nas bardziej niż piegi na nosie, więc wygląda na to, że nie jesteśmy swoimi myślami, ale my tak sądzimy i to sprawia, że często jesteśmy smutni. A jeszcze opinie innych, pogarszają nasz stan emocjonalny, utwierdzają nas w czymś co nie ma wartości w nas samych. Naiwnie zaczynamy w to wierzyć, podświadomość spełnia nasze pragnienia, a świat nam to urzeczywistnia…
I tak od samego rana do późnego wieczora zamartwiamy się, a wszystko to, to całe zamartwianie, biadolenie, czarnowidztwo, to jedynie bezużyteczne śmieci.
Dziewięćdziesiąt pięć procent rzeczy, o które się martwimy, nigdy się nie wydarzy, a na pozostałe pięć procent i tak nie mamy wpływu. Takie zamartwianie się, lęk o przyszłość… nie wprowadzają w nasze życie nic pozytywnego a wręcz przeciwnie, przyczyniają się do wielu problemów zdrowotnych, a jeszcze doznana gdzieś po drodze, przeżyta trauma zapisuje się nie tylko w podświadomości ale i w pamięci komórkowej mimo że i tak z okresu dzieciństwa, a nawet prenatalnego zdążyliśmy nagromadzić sobie to i owo, to jeszcze mentalnie dorzucamy sobie niepotrzebnych zmartwień. Najważniejsza w tym wszystkim, w całym kieracie codziennych obowiązków jest teraźniejszość, bycie „tu i teraz”. A prawda jest taka, że nas nie ma w „tu i teraz”. Umysł siedzi w kalendarzu ważnych i mniej ważnych dat, oddalony od chwili obecnej.
W świecie szybkich decyzji, maratonu „kto pierwszy ten lepszy” nie słuchamy własnego ciała, jego potrzeb, które bardzo często bądź intensywnie sygnalizuje nam, że coś się z nim dzieje. Bagatelizujemy, przeciągamy w czasie, opieramy się na jednej diagnozie. Ciągle gdzieś pędzimy i tylko odhaczamy dni zamiast je przeżywać. Musimy zrozumieć, że w naszym życiu nie ma dnia, by nic wokół nas się nie działo, zawsze coś się dzieje, nawet jak wydaje się nam, że jest nudno, to też trwa życie, tylko my nic nie widzimy, bo jak mamy widzieć skoro cały czas, zajmuje nasze myśli podstępny umysł, który niekiedy nie daje zasnąć.
Nie ma zwykłych chwil, każdy moment z naszego życia jest jedyny i niepowtarzalny i niestety mija bezpowrotnie, a my zazwyczaj zatrzymujemy się wtedy, kiedy ktoś z bliskich odchodzi na zawsze, wtedy dopada nas nostalgia, melancholia. Zastanawiamy się nad swoim życiem, sensem jego istnienia. Śmierć nie jest smutna, ale smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje…
Oczywiście trzeba spełniać swoje marzenia, wybiegać w przyszłość, nie wolno rezygnować z tego co kochasz w czym znajdujesz miłość. Wędrówka po sukces, uznanie… to chyba najprzyjemniejszy moment całej drogi. W gruncie rzeczy, to sama droga daje szczęście, to całkowite oddanie… Sprawdź to na sobie! Bo kiedy dojdziesz na sam szczyt, zdobędziesz to czego pragniesz, to zanim się tam wdrapiesz, nigdy nie będziesz pewien, co tam znajdziesz, zastaniesz, doświadczysz? Na samym szczycie tak wymarzonym tak upragnionym. I może być tak, że coś, co wydawało się szczęściem u szczytu wcale może nim nie być.
Dlatego powinieneś cieszyć się tym, co masz „tu i teraz”. Musisz pamiętać, że nic nie pozostaje takie samo. Jeśli czegoś nie masz, nie dostajesz to cierpisz, a jak to już zdobędziesz to też cierpisz, ale na innym poziomie, tylko że tym razem boisz się to stracić na co pracowałeś ponad siły. „Lepiej płakać w ferrari niż na rowerze” to prawda, ale płaczesz czyli nie jesteś szczęśliwy do końca usatysfakcjonowany…
Najprościej byłoby pozbyć się rozumu, wtedy nie przeoczyłbyś niczego co się wokół ciebie dzieje, bo zawsze coś się dzieje. Tylko dla wielu z nas jest to niemożliwe i nie mowa tu o chorobie psychicznej, obłędzie, ale o czymś głębszym… Czasem trzeba „stracić rozum”, by dojść ze sobą do ładu, porozumienia. Spróbuj pozbyć się ograniczeń, dumy, nałogów, tego że wszystko wiesz lepiej, umiesz lepiej, bo wtedy „nic nie rozumiesz”… Nie ma czegoś takiego, jak lepszy lub gorszy…Postaraj się być świadomy, odpowiedzialny za swoje czyny, za stan swojego umysłu. Absolutna wrażliwość to odwaga. Zawsze bądź tutaj w chwili którą nazwiesz „teraz” i bądź chwilą obecną.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *