Kontroluj swoje myśli – krótka historia pewnego auta Wiemy to i każdy z nas tego doświadczył, że im bardziej przywiązujemy do czegoś swoją uwagę, tym bardziej wymyka nam się to spod kontroli, albo dzieje się na odwrót im bardziej odpychamy myśl tym silniej do nas powraca, a jak nie ma czegoś w naszej głowie, to ani nie odpychamy ani nie przyciągamy po prostu nie istnieje… Wiele rzeczy dzieje się w naszym życiu bardziej naturalnie, kiedy nie pompujemy w daną rzecz czy sytuację swojej uwagi i tym sposobem nie pozwalamy jej urosnąć do rangi wielkiego olbrzyma… Poranna kawa, biała bluzka i strach, by na nowej bluzce nie została plama i pomimo naszych ogromnych starań, kropla naszej śliny ląduje w najbardziej widocznym miejscu, ale kiedy siedzimy w szlafroku, to nawet nie myślimy o kropli brązowej cieczy i o dziwo nic się nie dzieje- absurd czy przyciąganie? Jedna z bliskich mi osób zakupiła nowy samochód prosto z salonu. Samochód, jak to samochód ale za to zachowanie właściciela do swojego wymarzonego cacka, nie przeciętne. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie przesadne niemalże maniakalne dbanie o swój pojazd. Rozumiem, dbanie oznacza dłuższy czas użytkowania… Znacznie uważniej zaczęłam przyglądać się temu zjawisku. Najłatwiej jest obserwować z fotela światka… Pozwoliłam sobie na własne śledztwo energii przyciągania. Nigdy nie jest za późno aby czegoś doświadczyć i jednocześnie czegoś się nowego nauczyć. Nawet jeśli nie dotyczy to bezpośrednio mojej osoby. Ucząc się na błędach, obserwując czyjeś zachowanie i późniejsze skutki takich działań można wyciągnąć wiele pożytecznych wniosków… Nie każdemu spada manna z nieba w postaci banknotów o dużym nominale. Niekiedy trzeba sobie na taki prezent ciężko zapracować… Wszystko rozumiem. Właściciel tego cacka nie podlega dyskusji, chodzi tu o sam fakt. O niewidzialne energetyczne sterowniki naszych podświadomych myśli. Każdy z nas zapewne czegoś takiego doświadczył. Zakładasz super sweter, nową kurtkę, spodnie czy bluzkę i idziesz na spotkanie z szefem, na randkę z dziewczyną, czy na rozmowę do banku. Chcesz wyglądać atrakcyjnie po prostu schludnie. Wtedy pojawia się pech. Spada ci coś na spodnie z porannego śniadania. Kropla śliny w kolorze dojrzałego pomidora nieudolnie ląduje na nowej sukience. Jak siedzisz w domu w pomiętym dresie i wiercisz się jakbyś miał robaki w pupie, to ani zupa się nie wylewa ani ciastko z kapiącą czekoladą nie spada nic się nie dzieje, a powinno z logicznego punktu…Dlaczego tak się dzieje, bo to tylko dres? Przeznaczony do kulinarnych wpadek i nikt ciebie nie będzie oceniał, więc nie ma i stresu i przyciągania. Ale wróćmy do tematu naszego samochodu. Zakochani w sobie, samochód i jego pan. Pojazd spełnia oczekiwania, a właściciel w podzięce o niego dba jak należy, ale im bardziej się na nim koncentruje, tym więcej dzieje się krzywdy z jego autem. Wieje wiatr, na ulicy stoją zaparkowane auta, jeden koło drugiego o mniejszej lub większej wartości. Przechodzi obok kobieta, nagle parasolka, którą trzyma w dłoni otwiera się w przeciwnym kierunku. Wiatr wygina delikatne druty prosto uderzając w samochód. Nie muszę dopisywać, kto ucierpiał… Dzieciaki grają w piłkę, obserwuję sytuację, nie trafia ona w inne auta tylko w ten, który non stop przyciąga uwagę właściciela. Stoi on w oknie i obserwuje bawiące się dzieci, szepcząc pod nosem: „nie mają boiska”… Dziewczynki rozpędzone na rolkach zatrzymują się właśnie na nim zostawiając odbite dłonie na szybie. Wiem, sama nie byłabym zadowolona, gdybym właśnie wróciła z myjni… Ale to wcale nie zmienia faktu, że samochód w tajemniczy sposób przyciąga… Innym razem ktoś włamuje się do auto nie zabiera z niego nic, ale otwiera przednią maskę i jak wandal niszczy wszystko to, co może wyrwać gołą ręką. Wandalizmu też nie znoszę ale znowu nasuwa się pytanie, skoro nie w celach rabunkowych, to w jakich? Tyle aut stoi obok, dlaczego właśnie to przykuwa uwagę? I nie było tu niczyjej zemsty na właścicielu- przypadek czy przyciąganie? Ptaszki też bardzo często wybierają sobie czarny lakier. Nie wiem, może za bardzo błyszczy? Kolejne zdarzenie, to rozpędzone auto. Kierowca przy brawurowej akcji traci panowanie nad kierownicą i zatrzymuje się uszkadzając prawy bok, gdzie widoczne jest wgniecenie. Paradoksem jest to, że nasz bohater samochód stoi sobie spokojnie zaparkowany przed podjazdem garażowym, a jego właściciel spokojnie je kolację w domu. Naprawdę trzeba mieć pecha! Oczywiście samochód sąsiada też został lekko uszkodzony… Przyjechała policja i cała sprawa skończyła się w sądzie. Wtrącam swoje pięć groszy do ogólnej sytuacji, jaką zaobserwowałam od dłuższego czasu. Właściciel nie reaguje na moje spostrzeżenia. Obwinia wokół wszystkich i wszystko, uzasadniając racjonalnie zaistniałe sytuacje. I ma rację, wcale nie neguję jego wzburzenia… Problem polega na tym, że ten mężczyzna nie rozumie do końca sytuacji, niekontrolowanego przyciągania… Gdyby tylko trochę odpuścił, zminimalizował swoją uwagę wiele z tych wszystkich zdarzeń nie miałoby miejsca i może nie byłoby tego artykułu. Wszystko zależny od naszej świadomości, jak wszystko spostrzegamy, jak silne są nasze myśli…I oczywiście od wiedzy jaką posiadamy na dany temat.