Jezioro Garda – Kemping Bella Italia – Włochy Miesiąc kwiecień to wbrew pozorom dobry moment na wytchnienie po mroźnej zimie. Taki mini wyjazd ma zbawienny wpływ na ogólne samopoczucie: odpręża, dystansuje… i przede wszystkim przerywa monotonię dnia codziennego. Bardzo lubię tę porę roku na kempingu, nawet wtedy, kiedy pogoda bawi się chmurami na niebie. Filiżanka kawy o poranku na drewnianym tarasie w otoczeniu przyrody, mimo odczuwalnego chłodu smakuje inaczej niż w domu. Po zachodzie słońca zapach grillowego steka rozprzestrzenia się wokół nas, jak niczym niezakłócana cisza nocna. Tylko sporadycznie, rozmyte przez powietrze głosy, docierają z oddali, które utwierdzają nas w przekonaniu, że nie jesteśmy zupełnie sami na tym ogromnym obszarze. Gdybyśmy zrezygnowali z grilla bądź mrożonej pizzy, zawsze możemy usiąść w restauracji, w tym okresie bez problemu znajdzie się dla nas wolne miejsce, a moja mała córeczka nie musi stać po lody w długiej kolejce… Co spakować do walizki? Każdy z naszej pięcioosobowej grupy pasażerów samolotu z którego zazwyczaj korzystamy, posiada swoją podręczną walizkę i w zupełności jej zawartość wystarcza na tygodniowy pobyt.Oprócz osobistej bielizny, skarpetek na zmianę czy szczoteczki do zębów… Zawsze zabieramy ze sobą coś ciepłego, najczęściej kurtki z kapturem. Pogoda nie jest w tym okresie stabilna. chyba że mamy taką gwarancję wybierając się w tropiki…Mnie osobiście nie przekonują prognozy długoterminowe. Miałam okazję niejednokrotnie się o tym przekonać. Nawet mała ciemna chmurka na niebie potrafi za pomocą konewki wylać na głowę swoją zawartość, wiatr poukładać włosy po swojemu, a słońce bez pytania ściągnąć bluzę z długim rękawem. W walizce oprócz ręczników (można je również wypożyczyć za opłatą, jeśli jest taka możliwość lub kupić sobie na miejscu,) znajdują się stroje kąpielowe przydatne na szaleństwa wodne. Można sobie wybrać basen kryty bądź na otwartej przestrzeni- z tego pod gołym niebem nie korzystałam za to moje dzieci, już tak. Na sam widok, kiedy dziewczynki zanurzały się w lodowatej wodzie moje usta stopniowo zamarzały a strach rósł jak balon w mojej głowie, prognozując porządne przeziębienie – ale jak zawsze nic im nie było. Sportowe ubrania sprawdzają się tutaj najlepiej jest komfort i wygoda, więc mamy je zawsze w walizce. Port lotniczy Valerio Catullo -Werona Wylądowaliśmy na lotnisku w Weronie Valerio Catullo około 21wszej. Na postoju taksówek (który znajduje się zaraz po wyjściu z lotniska) ustaliłam kwotę z kierowcą i już po około 20stu minutach w cenie 50 euro (to dobra cena dla 5ciu osób) znaleźliśmy się przy głównej recepcji na kempingu Bella Italia. W recepcji po zameldowaniu zapłaciliśmy podatek turystyczny (30,80 cent) i otrzymaliśmy identyfikacyjne plastikowe bransoletki, oraz dalsze wskazówki (zamieszczone ceny są z roku 2019, więc nie powinny się różnić znacząco). W bliskiej odległości od recepcji znajdowała się siedziba naszego przedstawiciela Eurocamp od którego uzyskaliśmy zwrotne informacje na zadawane przez nas pytania, klucze, mapę i udaliśmy się w poszukiwaniu naszego mobilnego domku. Mobilny domek Kiedy do niego dotarliśmy było już ciemno, więc nie mogliśmy dokładniej przyjrzeć się okolicy poza krótkim spacerem przy blasku księżyca. Skupiliśmy swoją uwagę na rozpakowaniu walizek i wyznaczeniu dla każdego miejsca w poszczególnych sypialniach: mieliśmy ich trzy. Jedna większa z podwójnym łóżkiem i drugim oddzielnym wejściem do łazienki (od strony salonu też są drzwi) i dwie mniejsze sypialnie z pojedynczymi łóżkami rozstawionymi po obu stronach w niewielkiej odległości od siebie. Salon połączony z jadalnią. Otwarta kuchnia w pełni wyposażona. Oddzielne wejście do toalety i łazienki z prysznicem. Szeroki drewniany taras a na nim plastikowe krzesła i stół. Suszarka do ubrań i grill, gdzie musieliśmy do niego dokupić węgiel (na innym kempingu mieliśmy w cenie pobytu grill gazowy). Znaliśmy ten rozkład mobilnego domku z poprzedniej wyprawy do Vilanowa park. Domki firmy Eurocamp z której usług korzystamy wybierając się na kemping są w każdym zakątku Europy niemal identyczne poza kilkoma mało dostrzegalnymi szczegółami z wyglądu zewnętrznego, jak i w rozkładzie pomieszczeń wewnątrz (przypisane do odpowiedniego typu domku) a przynajmniej tam, gdzie mieliśmy okazję być, więc swobodnie poruszaliśmy się po nim z momentem przekręcenia klucza w drzwiach. Nauczona doświadczeniem do naszych walizek jeszcze w domu spakowałam: kilka konserw, chleb, zupki chińskie, herbatę i coś słodkiego. Wszystko w małych ilościach aby nic nie wylądowało w koszu podczas kontroli bagażu. Po dotarciu na miejsce wolałam być pewna, że możemy spokojnie zasiąść do kolacji, a rankiem wybrać się na zakupy do kempingowego supermarketu, co zaoszczędziło nam nerwowego szukania miejsca, gdzie możemy coś zjeść przed snem. Poza sezonem letnim supermarket, jak i kawiarnie czy bary mają skrócone godziny pracy ze względu na niewielką ilość gości – wolałam nie ryzykować. Dostęp do internetu na kempingu jest za opłatą. Nie korzystaliśmy z niego, posłużył nam nasz własny z abonamentu, który udostępnialiśmy dzieciom. Okolice kempingu Sam kemping Bella Italia położony jest przy samym jeziorze Garda.Poza korzystaniem z dostępnych atrakcji na kempingu, sporą część czasu przeznaczyliśmy na zwiedzanie okolic. Najbliżej położone miasteczko to Peschiera del Garda (około 2km). Można dojechać do niego autobusem miejskim wychodząc główną bramą od strony recepcji lub równoległą do niej od strony jeziora i ta droga (pieszo) od strony jeziora o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Spacer do miasta z kempingu promenadą do samej przystani już sam w sobie jest bardzo przyjemny i odprężający, gdzie, co kilka kroków usytuowana jest ławka, można na niej odpocząć, zatapiając się w cudownym krajobrazie. Nieopodal kempingowego centrum handlowego (supermarketu, restauracji…) stacjonuje kolorowa ciuchcia, która o odpowiednich godzinach zabierze pasażerów do miasta i przywiezie. Co oferuje Peschiera del Garda i jej okolice? Przechadzanie się wąskimi uliczkami starego miasta, to już przyjemność sama w sobie a mała kawa lub coś mocniejszego w spontanicznie wybranej kawiarni, dopełnia magię tego miejsca. Uwagę przyciągają liczne budowle wojskowe mające niegdyś na celu fortyfikację miasta. Można wypożyczyć łódź motorową nie posiadając licencji, popływać gondolą bądź turystyczną łódką zataczając okrąg wokół miasteczka. Charakterystyczne kolorowe kompozycje kwiatów w prostokątnych doniczkach zawieszone w niewielkich odstępach na barierkach ulicznych, niczym na balkonie u babci, dodają odpowiedniego klimatu. Zachęcam aby skorzystać z informacji turystycznej, której siedziba mieści się w wysokim budynku tuż przy starówce. Otrzymaliśmy stamtąd mnóstwo folderów z atrakcjami w pobliżu, jak: Gardaland, Movieland, Safari Park i wiele przydatnych wskazówek, jak poruszać się telekomunikacją miejską, w którym kierunku udać się na dworzec kolejowy (z którego jest dużo korzystnych połączeń do wielu innych miast odwiedzanych najczęściej przez turystów i nie tylko) oraz, co dzieje się w mieście w obecnym czasie pod względem organizowanych aktywności na świeżym powietrzu, jak spontaniczne festyny czy tradycyjne uroczystości. Bez samochodu – czym do Werony z Peschiera del Garda? My dojechaliśmy autobusem miejskim. Przystanek znajduje się bardzo blisko informacji turystycznej (gdzie kupiliśmy bilety) a powrotny z Werony do Peschiera del Garda po drugiej strony ulicy.Można wsiąść w pociąg. My mieliśmy okazję nim wracać, choć nie planowaliśmy tego.Powodem był autobus, który odjechał z przystanku w Weronie po 18 stej i był to jego ostatni kurs do miasta – a nie po dwudziestej, jak zapewniał rozkład jazdy. Kierowca innego autobusu poinformował nas, że nic już nie przyjedzie i doradził, abyśmy udali się na pociąg. Szybkim marszem z GPS-em w dłoni, dotarliśmy do dworca. Kupiliśmy bilety i dosłownie wbiegliśmy na peron. Pociąg już pracował na pełnych obrotach gotowy do drogi a drzwi wejściowe do niego były zablokowane. Podbiegłam do okienka maszynisty i wręcz błagalnym głosem wymusiłam na nim ponowne ich otwarcie. To też był ostatni pociąg.Moja rada: warto się upewnić przed taką wycieczką, dopytać kogoś z miejscowych, jeśli nie chcemy narażać się na koszty powrotu taksówką. Takie nieoficjalne zmiany w rozkładzie mogą być spowodowane porą roku (my byliśmy w połowie kwietnia) gdzie turystów jest mniejsza ilość niż w sezonie letnim. Nie widzieliśmy na rozkładzie jazdy żadnej dodatkowej informacji o zmniejszonej ilości kursów, bądź ją przeoczyliśmy. Werona warta swojej uwagi To piękne miasto, każdy tu znajdzie coś dla siebie. Mój mąż wspinał się po wysokich betonowych schodach w amfiteatrze Arena, ja podnosiłam wzrok w kierunku balkonu Romeo i Julii. Nasze dwie nastolatki zaopatrywały się w pamiątki, oraz odwiedziły wszystkie sklepy z odzieżą w pobliżu. Najmłodsza z nich koncentrowała swoją uwagę na gadżetach cieszących oko 9cio letniej dziewczynki, a najbardziej zachwycona była przejażdżką wąskimi uliczkami turystyczną kolejką na kółkach. W pobliskiej pizzerii dziewczyny z dużym apetytem pochłaniały spore ilości pizzy a my spoglądając na towarzyszący im apetyt degustując tradycyjny Aperol Spritz ( bazą jest białe wytrawne wino Prosecco do tego Aperol oraz woda gazowana). Miasteczko Sirmione Warto zwiedzić mały półwysep na którego końcu leży miasteczko Sirmione zwane przez miejscowych, jak i wczasowiczów – perełką.W miasteczku budowle rzymskie i średniowieczne przyciągają swoją oryginalnością, jak zamek na wodzie trzynastowieczny czy muzeum archeologiczne Grotte di Catullo. Wąskie uliczki na starówce dodają wysublimowanego klimatu a wyśmienite lody uszlachetniają podniebienie. Widok przezroczystej turkusowej wody i odbijające się w niej dno, budzi podziw dla oka. Spędziliśmy tam cały dzień i czuliśmy niedosyt mimo że zwiedziliśmy kilka historycznych miejsc, zjedliśmy smaczny posiłek i popłynęliśmy prywatną motorówką podziwiając krajobrazy z innej perspektywy. Koszt takiej przejażdżki to 50 euro, więc dla naszej piątki była to normalna cena jaką zapłacilibyśmy innemu przewoźnikowi pływając z liczną grupą turystów. Jak dojechać do Sirmione z kempingu komunikacją miejską? Przestanek jest oddalony od kempingu dosłownie kilka kroków po wyjściu przez główną bramę (od strony recepcji) i znajduje się tuż przy niej (nie przechodzimy na drugą stronę ulicy, bo wtedy autobus zawiezie nas do miasta Peschiera del Garda), co prawda pod koniec drogi do Sirmione mieliśmy przesiadkę do innego autobusu (być może ze względu na miesiąc kwiecień), który dowiózł nas na miejsce docelowe. Połączenie takie jest dobrze zorganizowane. Pasażerowie poinformowani o przesiadce, więc nie ma się czego obawiać, że wsiądziemy w zły autobus.W drodze powrotnej nie korzystaliśmy z taksówki wodnej ale wiem, że jest taka możliwość aby wrócić nią z Sirmione w okolice kempingu Bella Italia. My wróciliśmy autobusem. Piesze wędrówki Do Peschiera del Garda wędrowaliśmy promenadą najbardziej nam odpowiadała zaś wieczorową porą lubiliśmy spacerować w przeciwnym kierunku, gdzie napotkaliśmy na swojej drodze: restaurację z widokiem na jezioro, plac zabaw, hotel i przystań dla cumujących łodzi…Wędrowaliśmy również do Lidla z GPS-em w ręku. To około 30sto minutowy spacer od kempingu ale bardzo przyjemny gorzej było, kiedy wracaliśmy… bo przesadziliśmy z zakupami. Moja opinia Pod względem czystości nie mam żadnych zastrzeżeń. Toalety publiczne, prysznice utrzymywane w należytym porządku, jak i cała powierzchnia ogromnego parku. Uprzejma i pomocna obsługa naszego przedstawiciela Eurocamp. Ogólnie każdy z pracowników służył pomocą, jeśli zaistniała taka potrzeba. Roślinność harmonijnie wysadzona po obu stronach głównych ulic. Brakowało mi trochę więcej drzew Palmowych na które uwielbiam patrzeć ale inne widoki zrekompensowały mi ich brak. Zdarza się i tak Na kilka tygodni przed naszym przyjazdem na kemping (zazwyczaj planuję taki pobyt na przełomie stycznia – lutego) na stronie Eurocamp zamieszczona została informacja, że w określonych dniach będzie tam spędzać czas liczna grupa młodzieży szkolnej o charakterze sportowym. Spojrzałam w kalendarz – termin przypadał na nasze pierwsze trzy dni pobytu. Trochę kręciłam głową na „nie” ale mimo propozycji ze strony Eurokamp na zmianę kempingu w pobliżu Bella Italia, pozostałam przy pierwszym wyborze. Z perspektywy czasu dobrze zrobiłam, nie manipulując datą i miejscem kwaterunku. Organizatorzy grupowego zjazdu młodzieży stanęli na wysokości zadania aranżując im czas wolny. Z tej okazji na kempingu odbywały się dodatkowe atrakcje, jak w sezonie letnim i nawet krople deszczu, które w pierwszych dniach pobytu skutecznie odradzały nam wyjście z domku nie zakłóciły programu rozrywek na kempingu z których miała okazję skorzystać moja najmłodsza córka. Nasz domek był oddalony dość znacząco od młodych wczasowiczów, więc ich hałas był do zniesienia. Eurocamp na swojej stronie informuje o wszystkich wydarzeniach, pozostaje z uwagą przeglądać zamieszczone na niej informacje przed ostateczną decyzją pobytu na takim kempingu. Powrót do domu Tym razem nie skorzystaliśmy z taksówki ani też z przechowalni bagażu w recepcji. Samolot mieliśmy wieczorową porą a domek po ówczesnym posprzątaniu ( bo takie są zasady w Eurokamp, które obowiązują na wszystkich ich kempingach, pisałam o tym szerzej we wpisie Vilanowa park) musieliśmy zwolnic o 10 rano. Zostało nam sporo czasu, więc ubzdurałam sobie, że na lotnisko dojedziemy środkami transportu i przy okazji coś jeszcze po drodze zobaczymy i doświadczymy. Mała wskazówkaNa dworcu w Peschiera del Garda bilety można kupić bezpośrednio w okienku, jeśli jest czynne lub w automacie. I tu trzeba zwrócić szczególną uwagę na automaty aby nie przepłacać, które sprytnie ustawione są przy samym wejściu. Ja zorientowałam się, wtedy, kiedy zobaczyłam, że suma do zapłaty za pięć osób przekroczyła dojazd taksówką na lotnisko. Oczywiście zrezygnowałam z transakcji i podeszłam do okienka. Kupiłam bilety bezpośrednio od kasjerki, która poinformowała mnie o regionalnych pociągach oraz wskazała palcem na miejsce z odpowiednim automatem, które to mają optymalną cenę i nie wywołują zaskoczenia na twarzy. Komfortowe pociągi mają niekoniecznie komfortową cenę dla portfela przeciętnej rodziny. Nam ten podniesiony standard na 30 minut drogi nie był do niczego potrzebny, co innego gdybyśmy musieli podróżować nim pół dnia, wtedy wzięłabym zakup takiego biletu pod uwagę. Na dworcu, kiedy czekaliśmy, zgromadziła się spora grupa ludzi, i kiedy bordowy pociąg podjechał na peron, nikt w niego nie wsiadł. Dotarliśmy do głównego dworca autobusowego na którym panowało duże zamieszanie, gdzie w rezultacie pogubiliśmy się w oznaczeniach stanowisk. Po środku wielkiego dworca mieści się kasa biletowa, która działa z przerwami. Po zakupie biletów jakimś cudem odnaleźliśmy nasz autobus, który zawiózł nas bezpośrednio na lotnisko. Ta wyprawa nie była tego warta. Mogliśmy spokojnie poczekać na kempingu korzystając z jego dóbr i wezwać taksówkę na dwie godziny przed lotem. Cała czwórka patrzyła na mnie z miną, która nie zwiastowała optymizmu i ogromnej pałającej w moją stronę wdzięczności za mój twórczy pomysł, ja sama byłam na siebie zła za ten mały dyskomfort oraz towarzyszącą nam iskrą niepewności czy nie pomylimy autobusu. Czekaliśmy na lot zmęczeni bardziej niż po intensywnym treningu, nawet różnica w cenie nie była satysfakcjonująca, bo zaledwie kilka euro mniej kosztowała nas ta mosiężna wyprawa od taksówki. Jednak mała porażka w drodze powrotnej nie przekreśliła nam pozytywnych wspomnień: radosnego nastroju, podekscytowania, kiedy zaglądaliśmy w nieznane nam zakamarki miast, min pełnych pozytywnego zdziwienia, porywających duszę krajobrazów, które zabraliśmy ze sobą w postaci fotografii, a to czego nie udało nam się sfotografować zostało na zawsze w naszej pamięci.