Kobiecość – odzyskaj swój czas Zorientowałaś się pewnego popołudnia, że stoisz w poplamionym dresie i zawijasz gołąbki? Brawo! To dobry początek! Myślisz sobie, tylko singielki bez obowiązków mają ten przywilej aby o siebie dbać? I tak utożsamiasz się z tą błędną myślą każdego dnia. – Dzieci pochłaniają mnóstwo mojego czasu. – Nie mam kiedy się porządnie wyspać, a co dopiero wyjść na basen. – Kto wyrzuci śmieci? Przecież mąż tak późno wraca z pracy w dodatku zmęczony. – Kto skosi trawnik, przecież syn cały czas siedzi w książkach. – Teściowa regularnie wodzi wzrokiem przy każdej wizycie. Ma w oczach centymetr, sprawdza potajemnie stan kurzu na pułkach… Więc, kiedy mam znaleźć wolną chwilę, by o siebie zadbać?! Usprawiedliwiasz się, a kiedy stajesz przed lustrem widzisz zmęczoną twarz i odrosty na włosach. Wściekasz się sama na siebie. Odkładając wszystko na jutro. Jednym słowem dajesz się wkręcać w wykorzystywanie twoich nadopiekuńczych słabości. Rozdajesz swój czas na lewo i prawo! A potem narzekasz, tylko że nikt tego nie słucha, a już na pewno nie wychodzi z propozycją, by w jakimś stopniu zaradzić twoim emocjonalnym rozterkom. -A może fryzjer? Odpowiadasz- kiedy! -Kosmetyczka? Odpowiadasz-szkoda pieniędzy. – Fitness? Brak czasu, by wyjść z domu, lepiej będę uważać, co jem. – Pomalowane paznokcie, kiedy muszę umyć schody – bez sensu! Zaraz mi lakier zejdzie… – W sukience na rowerze? Przecież w spodniach jest o wiele wygodniej. – Makijaż do pracy? Głupi pomysł! Przecież pracuję na magazynie i poza portierem nikogo tam niema. Wymówki, wymówki, wymówki! Znajdź wolny czas, przeznaczony wyłącznie dla ciebie. Nie masz go! To go wygospodaruj, znajdź. Oddaj trochę swoich obowiązków, bliskim i nie wymyślaj na poczekaniu kolejnego łgarstwa, okłamując tylko siebie samą. Przed czym się bronisz, przed sobą?! Przed swoim wyglądem i dlaczego wyrządzasz sobie taką krzywdę?! W worku nie są tylko twoje śmieci! Więc mężowi korona z głowy nie spadnie, jak nauczysz go, że to jego obowiązek, a synowi wyznaczysz dwa dni w miesiącu na skoszenie trawy. Najlepiej zrób listę. Wypunktuj, co nienależny do twoich obowiązków. Do czego się zmuszasz, a nie powinnaś? A potem rozdziel zadania na członków załogi waszego statku. Syn jest na tyle dorosły i aby nie spóźnił się na uczelnię, zwyczajnie obudź go wcześniej, niech zrobi sobie kanapkę. Kup mu w prezencie budzik! Jeśli nie potrafi obsługiwać telefonu komórkowego. Zaoszczędzisz 15 minut, co pozwoli ci wziąć szybki prysznic. W czasie koszenia trawnika przez twojego syna, będziesz miała dużo czasu, by zadbać o paznokcie lub poleżeć w wanie, przeczytać kolejny rozdział ulubionej lektury, by choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości, a nawet poplotkować z przyjaciółką… Może masz małe dziecko? Wtedy o wiele trudniej poleżeć w wannie ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zabrać je ze sobą do wody albo poprosić starsze dzieci, by zajęły się młodszym rodzeństwem, podczas twojej nieobecności. Sąsiadka to też dobry pomysł w końcu nie jesteś nieodpowiedzialną matką i nie zostawisz malca bez opieki. Jest mnóstwo sposobów aby znaleźć dla siebie wolną chwilę. Wścibskiej teściowej też możesz wytoczyć bunt. To jest twój dom, a nie muzeum. To ty masz w nim wypełniać swoje obowiązki nie dlatego, że musisz ale dlatego, że chcesz. Jeśli nie przeszkadzają ci porozrzucane ubrania to ich nie zbieraj, a jeśli nie są twoje nie marnuj swojego czasu tylko grzecznie poproś, by ten kto je zostawił zechciał je zabrać. Najtrudniejsze jest to, że na początku będzie ciężko tobie jak i twoim współmieszkańcom. Zarówno ty jak i twoi najbliżsi, wszyscy przesiąknięci jesteście stereotypem i każdemu jest wygodnie tak, jak jest. Twój bunt może wywoływać sprzeciw twojej rodziny, dlatego nie poddawaj się po tygodniu miesiącu tylko spokojnie odczekaj aż wszyscy przejrzą na oczy, że jesteś nie ugięta i nie odpuszczasz. Zmiany na pewno nadejdą, a ty w nagrodę otrzymasz swoją własną utraconą przestrzeń. Chcesz odzyskać swoją kobiecość? Poczuć się atrakcyjna, szanowana, doceniona. To uderz pięścią w stół. Niech ciebie zaboli. I nie musisz w wyjściowej sukience mieszać zupę, a przy kolacji usługiwać, biegać do kuchni po brakujące przyprawy. Nie jesteś kelnerką we własnym domu! Mąż też czy ktokolwiek inny może wstać od stołu i podać to o czym zapomniałaś. Od czego zacząć? – Od zwrócenia uwagi na to kim jesteś w domu i na jakiej pozycji? Usiądź w fotelu świadka i przyjrzyj się swojej roli. – Od zmiany własnego myślenia, nastawienia swoich myśli w dobrym dla ciebie kierunku- Nie chcesz nie musisz!!! Nie będę tu cytować poradników typu wymień garderobę, zapisz się na fitness, idź z koleżanką na wino… Sama doskonale wiesz, co jest dla ciebie dobre i w jakim momencie życia przestałaś o siebie dbać. Warto jest cofnąć się myślami wstecz i sprawdzić, co cię skłoniło do takiej, a nie innej decyzji i kiedy się poddałaś. -Małymi kroczkami wyrób w sobie nowy nawyk, nie odkładaj wszystkiego na jutro. Nawet jak nie masz ochoty zrobić sobie makijaż, stosując znane wymówki- siedzę dziś w domu. To weź lusterko i tym bardziej go zrób. – Naucz się stanowczo mówić- Nie. W twoim przypadku to bardzo ważne. To nic złego, powiedzieć: Nie, przepraszam ale dziś nie mogę. Nie, mam coś innego w planach. Nie ale gdybym wiedziała wcześniej… Nikt nie powinien się obrazić z tego powodu. I nie musisz się tłumaczyć ze swojej decyzji. – Nie wyręczaj wszystkich w ich obowiązkach, nawet gdyby w twojej głowie pojawiło się milion argumentów. Nie musisz wychodzić z psem skoro świt, kiedy wszyscy jeszcze śpią, bo szkoda ci zwierzaka, który waruje pod drzwiami. Zaplanuj dyżury, niech każdy poczuje się do obowiązku. W końcu to wasz pies nie tylko twój, bo zapewne podejmowaliście decyzję razem nie ty sama na długo jeszcze, zanim pojawił się nowy mieszkaniec. -Podnieś swoją samoocenę to bardzo ważne. Nie pozwalaj się obrażać! Stwierdzeniami typu, co z ciebie za matka, z kim związał się mój biedny syn, pożytku nie ma z tej kobiety, dwie lewe ręce itp. Nie daj się wpędzić w maliny! Zazwyczaj oceniają ci, którzy maja wyraźne poczucie winy na dany temat…Jeśli nie potrafisz krzyknąć, by wyegzekwować co twoje, to milcz. Istnieje duże ryzyko, że nikt się nie domyśli, że w kuchni jest bałagan i dlatego nie będziesz gotować. Odczekaj i oznajmij wszystkim, co jest powodem tego, że beztrosko gapisz się w telewizor. Zdobądź nad nimi przewagę. Musisz poczuć się tak, jakbyś grała w teatrze na scenie swojego życia. Twoja gra aktorska jest konieczna ale i warta poświecenia nawet gdyby miała wyprowadzić się z równowagi nie okazuj tego…. Nie pracujesz na etacie to już połowa sukcesu. Wtedy świat zwalnia, nie musisz kurczowo trzymać się godzin. Ale to dalej nie oznacza, że masz wyręczać kogoś z jego obowiązków. Nie musisz być zaopatrzeniowcem, lekarzem, sprzątaczka, budzikiem, informacją, księdzem czy sekretarką… Znam kobiety, które nie pracują i mimo tego że obowiązki domowe to też praca i to niekiedy bez żadnej przerwy na obiad, różni się tylko tym od tej na etacie, że nie jest płatna, o dziwo też nie są zadbane, a wbrew pozorom wydawałoby się, że mają więcej czasu, by o siebie zadbać… Jak często słyszę opinie o takich żonach, matkach- ona to ma dobrze, siedzi w domu z dzieckiem, czy bez niego i nic nie robi… Żenujące stwierdzenie! Taki komentator powinien zamienić się na miejsca. Może zmieni zdanie po kilku dniach spędzonych w pieluchach na płaczu dziecka, obecności wymagającego męża, buntowniczego nastolatka, stosie prania, rozlanej zupie, porozrzucanych skarpetkach, lepiącej gumy na schodach… Siedzieć to może kobieta, która ma kamerdynera, a jej mąż własny helikopter… Nawet jeśli pracujesz i nie stać cię na pomoc domową to współczuję ci bardzo. Partner ma czas poczytać gazetę, a ty nawet po zrzuceniu butów lądujesz w kuchni zamiast na balkonie z filiżanką kawy. Ale uświadom sobie jedno! Nikt ci niezabrania usiąść. Wystarczy byś zadbała o swoją prywatną przestrzeń i nie trzymała się kurczowo wyimaginowanego grafika w twojej głowie. W domu zawsze ale to zawsze jest coś do zrobienia i wie o tym każda kobieta i to się nie zmieniło od wieków i nie zmieni ale ty możesz się zmienić, wystarczy inaczej zaplanować swój świat. Masz prawo być zmęczona i naprawdę nie stanie się nic, jak zamówisz obiad do domu albo skorzystasz z mrożonek. Masz prawo położyć się do łóżka na krótką drzemkę. Masz prawo nie odebrać telefonu i nie musisz od razu oddzwaniać. Masz prawo zapomnieć włączyć pralkę. Nie musisz wstawać nad ranem, by zrobić mężowi kanapki do pracy. Nie musisz robić coś czego nie chcesz albo nie masz w tym momencie wolnego czasu. Pozwól sobie na wyrażanie emocji. Perfekcyjność nie zawsze popłaca, więc daj sobie trochę na luz i z dystansem popatrz na stertę ubrań do prasowania. Kosz poczeka, a świat się nie zawali z tego powodu. Rutyna w życiu sprawia to, że jesteś rozżalona, wewnętrznie wściekła, sfrustrowana, a przecież ty też żyjesz, oddychasz, też masz prawo do zachcianek, do chwili odpoczynku, więc sobie go daj, bo nikt nie załatwi tego za ciebie. Cofnij się pamięcią wstecz, jak dbałaś o swoją kobiecość, kiedy na własne życzenie zapędziłaś się w domowy kierat, wynieś, przynieś, pozamiataj… Zapewne dziś jesteś inną osobą. Inaczej myślisz, inaczej się zachowujesz, inaczej ubierasz ale czy na pewno nie chciałabyś dostawać komplementów na temat swojego wyglądu? Nawet wtedy, kiedy otwierasz drzwi listonoszowi i patrzysz w jego oczy, które z podziwem patrzą na zadbaną kobietę… Jeśli jesteś samotną matką i pełnisz funkcje ojca, choć daleko ci do tej roli, bo jesteś kobietą i nie możesz jednocześnie być wami obojga… To też nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś zaopiekował się twoim maleństwem… Chyba, że postanowiłaś bez reszty poświecić się dziecku i na pewno w stu procentach nie marzy ci się żadna randka? To nic nie rób skoro nie chcesz mieć odrobiny z życia dla siebie… Najważniejsze jest to aby dokonała się w tobie przemiana. Musisz podjąć decyzje! Musisz być ze sobą szczera i precyzyjnie określić swój cel. Dopiero wtedy zdecydujesz czy ruszasz z miejsca, czy zostajesz… Twoje myśli mają moc! Wystarczy tylko, że nie będziesz się ich bać i stawisz czoła temu, co nie jest dla ciebie korzystne. Wszystko to, jak dziś wyglądasz i jakie prowadzisz życie jest to niewątpliwie rezultat twoich działań i nikogo w to nie mieszaj. Pora wsiąść odpowiedzialność za swoje decyzje… Moje doświadczenie Kiedy obudziłam się z letargu i wyrzuciłam z mojego grafika nie moje obowiązki, inwestując swoją energię w wolny czas tylko dla mojego użytku. Dzień po dniu, zaczynały dziać się małe cuda. Mąż chętniej pomagał mi w obowiązkach domowych. Znajdywał czas na coś na co wcześniej go nie miał. Lekko z ukrycia, mierzył mnie od stóp do głów, zadając pytania- gdzie idę, czy spodziewam się gości? Dawno nie słyszałam takich pytań… Poczułam, że zrobił się o mnie bardziej zazdrosny, jakiś bardziej opiekuńczy… Moje nastolatki trochę się buntowały na prośbę, choćby wypakowania zmywarki. Ale odczekałam dobrą chwilę, kiedy wszystkie naczynia były brudne, choć drażnił mnie stos na blacie … Odniosłam sukces! Dziś mam czas dla siebie, mój związek partnerski nie działa w jedną stronę… Odzyskałam swoją przestrzeń, a fryzjer stał się koniecznością raz w miesiącu. Wszyscy się przyzwyczaili do nowej mnie. Zrobiłam siedmiomilowy krok do przodu i nie żałuję. Nadal jesteśmy szczęśliwą rodziną, a na mojej twarzy coraz częściej pojawia się uśmiech nie grymas. Odjęłam sobie obowiązków, co dawniej było nie do pomyślenia i ku mojemu zdziwieniu nikomu nie stała się krzywda. W prezencie za moje odwrócone myśli o 180 stopni i włożony trud. Dostałam jeszcze większy szacunek od innych ale zanim go dostałam, musiałam najpierw dać go sobie sama na każdym poziomie ciała umysłu i ducha…